Solo do Rumunii

[UWAGA. Materiały opublikowane na stronie są objęte prawami autorskimi.
Nie kopiuj tekstów ani zdjęć - skorzystaj z opcji "Udostępnij"/"Share"]

Czy to dobry pomysł, by wybrać się samotnie do Rumunii? Jak zacząć podróżować solo? Odpowiedź znajdziesz poniżej.

Co ja mam wspólnego z podróżami solo? Ja je po prostu uwielbiam! Podróżowałam motocyklem samotnie po Bałkanach i po Rumunii. Teraz często jeżdżę sama do Rumunii autem. Uważam, że to świetny kraj na pierwszy „samotny” raz, bo ludzie są życzliwi, chętnie pomagają i masz szansę poczuć się tam swobodnie.

Tekst jest co prawda napisany w rodzaju męskim, bo temat jest najbardziej popularny wśród facetów-motocyklistów, ale zapewniam, że motocyklistki śmiało mogą wszystkie jego punkty odnieść do siebie. Dziewczyny, sięgajcie po swoje marzenia o podróżach solo, nie tylko motocyklem. Rumunia jest do tego idealna!

A no i żeby było jasne – używam określenia „samotny” w sensie: sam, samodzielny, solo. Nie chodzi tu o klasyczne rozumienie samotności, czyli brak więzi i bliskich relacji. To zupełnie coś innego.


Gdy zaczyna się sezon urlopowy, codziennie widzę na grupach motocyklowych posty, w których autorzy piszą, że ekipa się wykruszyła, przyjaciel olał, ktoś zachorował i w związku z tym nie mają z kim jechać na zaplanowany już urlop, który zaczyna się lada dzień. Najczęściej piszę wtedy: „zawsze możesz jechać sam”. I co czytam w odpowiedzi?

  • Nie, bo sam nie lubię.
  • Nie, bo taki wyjazd jest bez sensu.
  • Nie, bo nigdy nie jechałem sam.
  • Nie, bo lubię z kimś pogadać wieczorami.
  • Nie, bo z ekipą lepiej.

To są tylko wymówki, wiesz dlaczego? Bo są wyrazem strachu i niepewności. Na każdą z nich można znaleźć sensowny kontrargument. Bardzo szanuję, gdy mój rozmówca przyznaje otwarcie, że się boi. Strach jest rzeczą ludzką i takie przyznanie się nieraz przed samym sobą to już pierwszy krok do wspaniałego urlopu solo, bo kiedy już wiesz, gdzie leży problem, to możesz się z nim zacząć mierzyć. I ja wtedy mogę Ci w tym nieco pomóc, jeśli czujesz taką potrzebę.

Wielokrotnie zdarzyło mi się, że rozmowa pod takim postem o szukaniu towarzyszy była kontynuowana w prywatnych wiadomościach. Wiele osób „wysłałam” solo do Rumunii, byłam z niektórymi w kontakcie podczas całego wyjazdu, aby poczuli się pewniej, że w razie problemów mogą napisać. Nie obiecam, że rozwiążę Twoje problemy, ale mogę spróbować podpowiedzieć jak się z nimi zmierzyć będąc już w Rumunii. I te osoby po powrocie pisały mi, że to był ich najlepszy wyjazd w życiu oraz że pierwszy, ale nie ostatni. Wszystkie.

Motocyklem do Rumunii, Dunaj

Sam nie lubisz? A skąd wiesz? Faktem jest, że przebywania samemu ze sobą trzeba się nauczyć. Przygotuj się, że na początku będzie ta niepewność nieco większa, będzie jakaś obawa – to normalne. I będą miliony niepoukładanych myśli, od których być może właśnie chcesz uciec. Podróż może pomóc Ci je poukładać, by już więcej nie musieć od niczego uciekać. To wymaga oczywiście pewnej pracy nad sobą, ale jest tego warte.

Nigdy nie jechałeś sam? Każdy solo podróżnik miał w życiu moment, kiedy mógł tak powiedzieć, bo każdy kiedyś zaczynał. Z doświadczeniem się nie rodzisz, tylko nabywasz je na przestrzeni lat. Ale nie rozwiniesz się w tym kierunku, dopóki nie podejmiesz tej jednej decyzji: jadę. I właśnie ta decyzja to już drugi, ale najważniejszy krok. A zanim ją podejmiesz, możesz przecież zacząć od mniejszych wyzwań – pójście samemu na pizzę, wyjazd solo do sąsiedniego regionu, czy inna rzecz, która aktualnie stanowi dla Ciebie jakąś trudność w temacie spędzania czasu samemu. To będzie dobry początek przyzwyczajania się do siebie i do słuchania swoich potrzeb – bardzo przydatna rzecz w solo podróży.

Nie będzie z kim pogadać? „Samotna” podróż nigdy nie jest tak naprawdę samotna. Zobaczysz jak wielu ludzi Cię otacza. Spotkasz ich wszędzie – przy zabytkach, na stacji paliw, w trasie, na noclegach. Właściciele pensjonatów też często chętnie rozmawiają z turystami. Na kempingach spotkasz innych motocyklistów. Nie będziesz sam. W zasadzie od Ciebie zależy, czy będziesz chciał się integrować, czy iść spać.

Z ekipą lepiej? Ale co to znaczy lepiej? Ja bym powiedziała raczej, że z ekipą jest inaczej. Nie lepiej, nie gorzej, tylko inaczej. Jeśli jedziesz z kimś, to wszystkie pomysły i problemy omawiasz z tą drugą osobą, często wtedy nie masz potrzeby wychodzić poza ten zamknięty krąg. A jeśli towarzysza nie ma? Wtedy zagadasz do pana w sklepie, zapytasz właścicielkę w pensjonacie, przechodnia, kogoś przy stoliku obok – bo niby czemu nie… I introwertycy również w tym wszystkim świetnie sobie radzą. Poznasz ludzi, ich podejście, dowiesz się czegoś nowego, ciekawego. A może zmienisz plany na następny dzień, bo dzięki rozmowie odkryjesz coś interesującego? To dopiero będzie przygoda!

Rumunia drogi, autostrada

Zastanawiasz się nad takim wyjazdem? Mam dla Ciebie kilka rad:

  • Samotną podróżą chwal się ludziom, którzy nie będą marudzić i szukać problemów na siłę. Jeśli już zdecydujesz się na wyjazd solo, przemyślisz wszystkie za i przeciw, nie potrzebujesz ciągłej krytyki, bo to tylko niepotrzebnie zasieje kolejne wątpliwości (czasem nawet absurdalne). Otaczaj się ludźmi, którzy będą w stanie pomóc, wesprzeć, a nie wpędzać w jeszcze większą niepewność czy poczucie winy.
  • Udostępnij komuś bliskiemu swoją lokalizację na czas wyjazdu. Informuj zaufaną osobę o miejscach, w których zatrzymujesz się na nocleg. Możesz też umówić się z kimś na regularny kontakt. Pamiętaj jednak, że w górach miejscami nie będzie zasięgu, o tym też uprzedź bliskich.
  • Zadbaj o swoje bezpieczeństwo. W Rumunii zasadniczo nie ma się czego obawiać, to dość bezpieczny kraj, ale środki ostrożności trzeba zachować zawsze, gdziekolwiek się jedzie. Zdecyduj, gdzie schowasz dokumenty i pieniądze (podpowiem: nie chowaj wszystkiego w jednym miejscu, bo jak niechcący zgubisz saszetkę ze wszystkim naraz, to będzie kłopot). Kup dobre ubezpieczenie turystyczne. Pomyśl też o dokupieniu na ten czas dodatkowego Assistance dla swojego pojazdu, jeśli masz taką potrzebę.
  • Przygotuj sobie w głowie ogólny pomysł, co zrobisz w sytuacji awaryjnej – poprosisz o pomoc miejscowych, napiszesz do konkretnej osoby, poszukasz rozwiązania w Google, zadzwonisz do kogoś? A może wszystko po kolei?
  • Nie chodzi o to, żeby się zupełnie nie bać. Chodzi o to, by nadmierny strach nie paraliżował Twojego życia i nie zamykał Cię na nowe rzeczy. Bać się i robić – to wyzwanie, ale daje mnóstwo satysfakcji. Bo oto – wow! – daliśmy radę pomimo obaw. Pomimo narzekania innych. Pomimo gorszej pogody. Takie wspomnienia zostają na zawsze.
  • Nie musisz się od razu porywać na Transalpinę czy Transfogaraską. I też nie musisz się z tego wyboru tłumaczyć innym motocyklistom. Każdy jeździ jak i gdzie ma ochotę – na tym między innymi polega motocyklowa wolność. Owszem, te dwie trasy są najbardziej znane, ale to wcale nie oznacza, że jeśli tam nie dotrzesz, to zabraknie dla Ciebie zakrętów. Rumunia ma tyle emocjonujących „pokręconych” dróg, że na dobry początek tydzień w Marmaroszu i na Bukowinie będzie naprawdę pięknym przeżyciem.
  • Ściągnij sobie na telefon do offline język rumuński w aplikacji Tłumacz Google. Pomoże Ci to porozumieć się, gdy nie będzie zasięgu, a Twój rozmówca nie będzie mówił w języku, który znasz.
  • Pytaj o radę ludzi, którzy osiągnęli to, do czego zmierzasz. Zagadaj do osób, które już taką podróż solo odbyły. Zdziwisz się jak wiele ich jest. Możesz też napisać do mnie – porozmawiamy, dowiem się jakie są Twoje oczekiwania i obawy, a w zamian opowiem Ci o tym, na co powinieneś zwrócić uwagę i jak się podróżuje po Rumunii solo.
  • Możesz też przeczytać mój praktyczny niezbędnik, który da Ci istotną wiedzę na temat tego, czego się możesz spodziewać w Rumunii i na drogach, o czym pamiętać i na co uważać: „Jadę do Rumunii!”

PAMIĘTAJ: z drogi zawsze możesz zawrócić. Możesz skrócić wyjazd i nikomu się wtedy nie tłumacz – tak czułeś i tak zrobiłeś, to nie podlega dyskusji. Zawsze też możesz stwierdzić, że nie chcesz jechać zaplanowaną trasą i ją zmienić. Albo zrobić sobie trzy dni przerwy z ładnym widokiem na góry. Masz też pełne prawo przyznać, że nie czujesz się na siłach fizycznie bądź psychicznie, by kontynuować kręcenie kilometrów – i to też jest OK! Odwagą jest umieć odpuścić, gdy coś Ci nie służy. I to nie będzie porażka – to będzie Twoje zwycięstwo, bo odtąd możesz sobie mówić: spróbowałem. A to już wielki wyczyn, bo wielu nawet nie próbuje.

To jak?

Decyzja i jedziesz!

Baw się dobrze, drum bun!