Każdy kraj ma w sobie coś niepowtarzalnego. Nawet drobne niuanse potrafią sprawić, że w jakimś państwie czujemy się wspaniale, w innym gorzej. A Mołdawia? To kraj niezwykle różnorodny, który zaskoczy Cię na wielu płaszczyznach.
Poniżej przedstawiam kilka ciekawostek o Mołdawii, które zebrałam w 7 kategorii.
Oczywiście Ty możesz mieć inne wrażenia i doświadczenia niż ja, bo znajdziesz się w innym miejscu i czasie, w innych okolicznościach. Potraktuj to zatem z dystansem – jako wskazówkę jak może być, ale NIE MUSI. Tekst powstał kilka miesięcy temu, na świeżo po moim powrocie z Republiki Mołdawii.
1. Turystyka
- Mołdawia ma wiele ładnych miejsc, ale jeszcze nie do końca wie jak się obchodzić z turystami i jak zachęcić ich do zwiedzania. Mam nadzieję, że turystyka będzie się tam z roku na rok coraz bardziej rozwijać.
- Wiele atrakcji trzeba rezerwować wcześniej – jeśli nie da się na stronie, to mailem, telefonicznie lub ostatecznie przez Facebooka. Bo inaczej przyjedziesz na miejsce i zastaniesz zamknięte drzwi. Poza sezonem dobrze o tym pamiętać, ponieważ turystów jest bardzo mało i nie wszystkie miejsca będą czynne albo godziny pracy będą krótsze (nie zawsze godziny określone na mapach Google są aktualne). Natomiast w sezonie znane atrakcje (takie jak np. duże winnice) są oblegane i może zajść konieczność rezerwacji z nieco większym wyprzedzeniem.
- Nie polecam wchodzić do muzeów na godzinę przed zamknięciem, bo czasem pracownicy będą dosłownie za Tobą chodzić i co parę minut pokazywać na zegarek, że zostało Ci mało czasu. To bywa niekomfortowe.
- Parkingi przy obiektach są niewielkie, w wielu miejscach infrastruktura nie jest jeszcze gotowa na większą liczbę turystów. To się zapewne będzie zmieniać, ale w 2023 roku tak to właśnie wygląda.
- Nie ma (jeszcze) interaktywnych muzeów, są głównie takie w starym stylu. To również ma swój urok.
- Wstęp do większości muzeów jest bardzo tani, więc naprawdę warto z tego skorzystać i wejść choć na chwilę. Więcej info tutaj: „4 muzea w Kiszyniowie warte uwagi”.
- Miejscowi mogą nie znać swojej okolicy pod kątem turystycznym – czasem niestety nie potrafią wskazać drogi do poszukiwanego obiektu (takie coś zdarzyło nam się m.in. w miejscowości Cricova i przy monastyrze Căpriana).
2. Drogi
- Bywa, że drogi są w nie najlepszym stanie i jak tylko zjedziemy z głównej (żółtej), wpakujemy się w błoto i gruntową nawierzchnię.
- Poza Kiszyniowem niestety nie ma jeszcze możliwości przejść się wirtualnie „ludzikiem Google” po ulicach i sprawdzić jak wyglądają.
- Nawigacja Google czasem prowadzi drogami, którymi się kompletnie nie da przejechać albo które są w fatalnym stanie. Nie widzi też niektórych rond, każąc jechać zygzakiem pomiędzy wysepkami. Uważaj na to i bierz poprawkę na ewentualne błędy nawigacji.
- Na drodze, szczególnie w stolicy, bywa nerwowo – wystarczy, że ktoś czeka na wolny pas do wyjazdu i już kierowca za nim trąbi bez opamiętania. Trzeba wziąć to na luz i przyjąć, że tak się może zdarzyć. A także mieć oczy dookoła głowy. Ale ogólnie po Mołdawii jeździło mi się całkiem OK.
3. Tradycje i zwyczaje
W Mołdawii ważne są tradycje i traktuje się je na serio. To powód do dumy. Przykładem mogą być uroczystości rodzinne, święta czy zakładanie tradycyjnego stroju. Warto się temu przyjrzeć, bo to niezwykle ciekawa rzecz.
4. Wino i rolnictwo
- Wino w Mołdawii nie jest wyrobem alkoholowym, zostało uznane za produkt rolniczy. To oczywiście nie ma żadnego znaczenia dla kierujących pojazdami, bo wino nadal zawiera alkohol i nie wolno po jego spożyciu wsiadać za kółko. Dla turystów takie nazewnictwo też ma niewielkie znaczenie. Chodziło o dostosowanie regulacji prawnych tak, by ułatwić producentom w kraju podejmowanie pewnych działań (jak chociażby promocji tradycji winiarskich).
- Mołdawia ma bardzo żyzne gleby, czarnoziemy. Robi to ciekawe wrażenie, gdy jedziesz przez kraj i momentami widzisz wokół tylko czarne pola.
5. Mentalność i podejście
- Trzeba wszędzie być punktualnie – osoby przyzwyczajone do rumuńskiego (czy ogólnie południowego, bałkańskiego) stylu życia mogą się zdziwić, że ktoś się złości o pięć minut spóźnienia.
- W wielu przypadkach nawet starsi mówią zarówno po rosyjsku/ukraińsku, jak i po rumuńsku (choć brzmi on troszkę inaczej niż w Rumunii), łatwo przechodzą z jednego języka na drugi. Wiąże się to z faktem, że przez wiele lat ludność rumuńsko- i rosyjskojęzyczna żyła obok siebie na tych terenach. Byli oni poddawani raz rumunizacji, a innym razem rusyfikacji. Dodatkowo młodzi ludzie i ci, którzy mają jakieś kontakty z zachodem, mówią po angielsku.
- Zauważyłam tam podejście, jakie możemy pamiętać z dawnych czasów, że przeciskając się w tłumie (np. w autobusie), ktoś kogoś przesuwa z miejsca na miejsce, chwyci za ramię lub w pasie. Nieco inaczej niż u nas ludzie tam podchodzą do poszanowania czyjejś przestrzeni osobistej.
- Ludzie bywają nieufni, rzadziej się uśmiechają.
- Mimo powyższego, w Mołdawii można spotkać wspaniałych ludzi, pełnych pasji i zaangażowanych w zmienianie swojego lokalnego świata. Miałam przyjemność poznać kilka takich osób i ich determinacja do działania jest imponująca.
6. Ważne budynki w stolicy
- Nie są one ogrodzone, pod Pałacem Prezydenckim jest otwarta brama – każdy może podejść, a panią prezydent Sandu można spotkać na mieście z ochroną złożoną z kobiet.
7. Komunikacja miejska
- Po Kiszyniowie najlepiej poruszać się trolejbusami, jeżdżą co kilka minut.
- Bilety są dość tanie. Kupuje się je albo przykładając kartę płatniczą do urządzenia w pojeździe (jak w linii nr 30 na lotnisko), albo płaci się gotówką, wręczając ją do ręki kontrolerowi w niebieskiej kamizelce – on zazwyczaj gdzieś krąży po trolejbusie i często sam podchodzi zebrać pieniądze oraz wydać bilet i resztę.
Tak jak już wspomniałam, są to moje osobiste doświadczenia (choć potwierdzone przez kilka innych osób, które też były w Mołdawii). Ty możesz mieć inne – z chęcią posłucham Twoich opowieści, możesz napisać do mnie maila albo wiadomość na Instagramie. Jeśli będzie kiedyś okazja, to chętnie wrócę, by sprawdzić, jak ten kraj się zmienia (bo każdy kraj się zmienia), zobaczyć nowe miejsca i oczywiście spróbować znów tego pysznego jedzenia.
Zachęcam również, by sięgnąć po książkę Kamila Całusa „Mołdawia. Państwo niekonieczne”.
Zdjęcie w tle pochodzi z zimy 2023 (stąd mało kolorów), z Kiszyniowa. Przedstawia Parcul Afgan – to nieoficjalna nazwa miejsca pamięci żołnierzy poległych na wojnie w Afganistanie w latach 1979-89.